Przejdź do treści
3
4
5
Przejdź do stopki

Wywiad 2

Treść

    Jezus ma w sobie moc

     Nazajutrz po wywiadzie zapytałem Renię; Jak tam Norbert? Co mówił o spotkaniu z nami? Nudził się? Odpowiedziała: Powiedział, że musi nadrobić stracony czas. Czego mieliśmy się spodziewać? Przecież to normalny młody człowiek, który woli pobyć z rówieśnikami niż odpowiadać na pytania trójki – pożal się Boże – reporterów liczących sobie w sumie ponad sto lat. Chcieliśmy porozmawiać z Norbertem, bo warto poznać rzeczywistość ludzi niepełnosprawnych i zwrócić uwagę na ludzi młodych, i ich problemy. Pragnęliśmy w jakiś sposób odpowiedzieć na słowa Marii Cieślik, która opowiedziała nam, jak bardzo osobom niepełnosprawnym brakuje zwykłego kontaktu z ludźmi. I jeszcze jeden powód, nasza Diakonia Liturgiczna organizuje w niedzielę Mszę Świętą z oprawą dla ludzi chorych, a zatem warto przybliżyć sylwetkę chociaż jednej – dla nas szczególnej – osoby. Ale zacznijmy od początku.

     Wysyłam sms do Marzeny i do Agatki potwierdzający wcześniej umówiony wywiad z Norbertem. Niebawem dzwoni Marzena i dzieli się ze mną wątpliwościami. Pyta:  O czym będziemy rozmawiali z młodym chłopcem wchodzącym w dorosłość? Jak rozmawiać, by nie zniechęcić Norberta? Czy się otworzy i jak daleko „wpuści” nas do swojego życia? Zasadne pytania. Kilkunastominutową rozmowę przerywa niespodziewanie pewna nieznajoma, która na oczach Marzeny, manewrując nieostrożnie swoim bolidem, uszkadza samochód mojej rozmówczyni prawidłowo zaparkowany na olkuskim osiedlu. Na szczęście straty są niewielkie.

     Norbert porusza się innym pojazdem. Wprawdzie też czterokołowym, ale napędzanym niezwykle ekologicznie i tanio, bo siłą rąk ludzkich. O dziwo jest coś, co łączy jego pojazd z samochodem. Cena. Pojazd Norberta kosztuje tyle, co niejeden używany samochód - 6500 zł. Niestety nie jest zadaszony, nie ma szyb, ani wycieraczek. Ma tylko jedno miejsce - dla kierowcy i pasażera zarazem. Norbert zapewne wolałby, żeby to był motocykl albo skuter. Ale póki co…

 

 

     Norbert jest siedemnastoletnim młodzieńcem od dzieciństwa poruszającym się na wózku inwalidzkim, który jest najważniejszym dobrem materialnym, jakie posiada. Sprzęt ten jest mu potrzebny do normalnego funkcjonowania, umożliwia mu kontakt z rówieśnikami i otoczeniem. Norberta zawsze widujemy podczas Mszy Św. w niedzielę, gdzie zwykle w tym samym miejscu, tuż przed ołtarzem, przeżywa we wspólnocie Kościoła Eucharystię. Gdy go nie ma, to kogoś brakuje.

 

     Norbert oczekuje nas w pięknej przydomowej altanie. Witamy się jak z dobrym znajomym.

Diakonia: Norbercie, czym się zajmujesz na co dzień?

Norbert:Uczęszczam do szkoły, do Gimnazjum w Skawinie.

D: Tak daleko? Jak tam docierasz?

N: Spod domu zabiera mnie samochód.

D: A dlaczego uczysz się w Skawinie?

N: Bo w tej szkole mogę normalnie funkcjonować. Są podjazdy.

(Do rozmowy włącza się Renia, mama Norberta, chce uzupełnić jego, wydawać by się mogło, lakoniczną odpowiedź. Nas jednak zadziwia pewność siebie Norberta i jego szczery zdecydowany ton)

Renia: Szukaliśmy odpowiedniej szkoły specjalnej dla Norberta i po namyśle wybraliśmy gimnazjum skawińskie. Szkoła ta jest przystosowana do przyjęcia uczniów poruszających się na wózkach.

D: Norbert jak wygląda Twój powszedni dzień?

(Norbert wydaje się być nieco zdziwiony tym pytaniem)

N: Dzień, jak co dzień, wstaję o siódmej, później jadę BUS-em do szkoły.

D: Ilu uczniów liczy twoja klasa?

N: Siedemnastu – osiemnastu…

D: Gdy już wreszcie wrócisz do domu, to czym się zajmujesz? Słuchasz muzyki? Masz jakichś ulubionych wykonawców?

N: Tak, lubię słuchać muzyki, a wykonawców ulubionych nie mam, słucham każdej piosenki, która mi się spodoba.

D: Masz jakiś ulubiony gatunek muzyczny?

N: Przeważnie Disco-Polo. W BUS-ie nie ma z kim pogadać, to słucham po drodze muzyki. Zakładam słuchawki na uszy i słucham.

D: Lubisz czytać?

N: Nie lubię, czytam tylko w Internecie. Lubię oglądać telewizję, seriale.

D: A sport? Wiesz, że odbywają się teraz igrzyska w Londynie - Paraolimpiada? Igrzyska z udziałem sportowców niepełnosprawnych.

N: Właśnie dlatego nie wiem. Nie chcę wiedzieć. Nie lubię oglądać niepełnosprawnych.

D: Wystarczy ci twoja bieda

N: Tak. Wolę oglądać sportowców zdrowych. Lubię piłkę nożną.

R: No i ten drugi sport…

N: A! Boks! Lubię boks.

D: Rozumiem, że nie masz żadnych przyjaciół, czy znajomych, którzy podobnie jak ty jeżdżą na wózku?

N: Mam, w Krakowie.

R: Współpracujemy z FAR-em.

D: Co to jest FAR?

R: Fundacja Aktywnej Rehabilitacji. To są ludzie, pomagający osobom na wózkach, którzy mają uszkodzony rdzeń kręgowy. Pomagają w doborze wózka, organizują obozy, kursy, pomagają w doborze sprzętu rehabilitacyjnego itp. Norbert miał jechać na kurs grafiki komputerowej, ale rozchorował się.

N: Tam mam znajomych, którzy poruszają się tak jak ja, na wózkach.

D: Norbercie masz komputer?

N: Mam. I bardzo lubię spędzać czas przy komputerze. Szczególnie na Facebook`u

D: O! Znakomicie! A zatem musimy odwiedzić twój profil. Domyślamy się, że przez Facebook`a masz kontakt ze swoimi znajomymi.

N: Tak. Piszę na Facebook`u.

N: Pozwól, że zaprosimy cię na niedzielną Mszę św. o godz. 10 z oprawą liturgiczną przygotowana z myślą o ludziach chorych. Czy moglibyśmy ci przeczytać fragment Liturgii Słowa przeznaczonej na drugą niedzielę września, czyli na tę właśnie Mszę?

N: Tak.

Słowa Ewangelii według świętego Marka.

Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu. Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka, a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: „Effatha”, to znaczy: „Otwórz się”. Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali.I pełni zdumienia mówili: „Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę”.

D: Norbercie, czy ty masz przyjaciela?

N: Nie. Znajomych.

D: Pomyśl, czy masz kogoś, komu się zwierzasz, do kogo się żalisz..?

N: Nikomu. Nikomu się nie żalę.

D: A mamie? Czy mamie też nic nie mówisz?

N: Rzadko. Ja nie z tych.

R: Musi być bardzo źle, żeby Norbert się pożalił.

D: A czy wyobrażasz sobie, żeby twoim przyjacielem był Jezus?

(Chwila zamyślenia…)

N: Czy ja sobie wyobrażam?

 

 (Pytanie wyraźnie zaskoczyło Norberta. Zamyślił się…)

Tak…

D: Gdyby zamiast nas usiadł tutaj Jezus, chciałbyś z Nim porozmawiać? Co byś Mu powiedział?

(Znowu chwila głębszego zastanowienia)

N: Ogólnie bym Mu powiedział o tym, co myślę… Jakbym miał jakiś problem… Ale nie mam.

R: Z przyjacielem rozmawia się nie tylko o problemach. Norbert!

(Nie po raz pierwszy Renia daje świadectwo bliskości ze swoim synem. Wie, co powiedzieć, kiedy zareagować…)

D: A o swoich radościach byś Mu opowiedział? Co jest twoją radością?

N: Komputer. Opowiedziałbym Mu o komputerze. Poprosiłbym żebym mógł chodzić.

D: Wielu z nas, zdrowych, narzeka na to i owo, a ty mówisz, że nie masz problemów…

N: Przyzwyczaiłem się. W końcu od urodzenia…

D: Czy wiesz Norbercie, że w Internecie jest też Biblia, że możesz sobie poczytać?

N: Wiem, ale nie wchodzę.

D: Jak sobie wyobrażasz tę scenę, gdy Jezus uzdrawia głuchoniemego?

N: Jezus ma w sobie moc. Moc w sobie ma i dlatego go uzdrowił.

D: Masz jakieś towarzystwo w Jerzmanowicach?

N: Niekiedy. Mieszanka wybuchowa.

D: A marzenia? O czym marzysz?

N: Nie. Po co marzyć, jak to jest nierealne.

R: Lepiej marzyć o tym, co można robić na wózku. Co jest możliwe.

D: Rozumiemy, że masz wszystko, co ci potrzeba. W mamie masz przyjaciela..

N: Tak.

D: Dużo czasu spędzasz z mamą?

N: Dużo. Całą noc, bo przecież śpię w domu.

(Norberta odpowiedź rozbawia nas, a przecież mówi prawdę. To takie oczywiste)

R: Gdy wyjechaliśmy na wakacje, to byliśmy ze sobą cały dzień. Prawda Norbert?

N: Prawda.  Ja wyciągam mamę z domu. Ostatnio byliśmy w Krakowie.

R: Nieprawda.

N: No dobra, w Zakopanem.

R: Chciałam go zabrać nad Morskie Oko, ale nie miał ochoty.

 

(Z premedytacją zamieszczamy to zdjęcie licząc, że Norbert zrozumie, co stracił, ale ostatecznie wszystko jeszcze przed nim)

N: Na Kasprowym Wierchu byłem.

 

D: Co myślisz Norbercie o problemach młodzieży? No wiesz, alkohol, narkotyki..?

N: Młodzi muszą chyba wszystkiego spróbować. Robią to, bo jest nudno.

D: Bo mają problemy? Również z dorosłymi? Ze szkołą?

N: Tak. Ze szkołą nie.

D: Dlatego trzeba się napić? Brać narkotyki?

N: Chyba tak.

D: A jeśli na próbowaniu się nie kończy?

N: To są nieszczęśliwi.

D: To smutne…

N: Ale prawdziwe.

D: Twoi rówieśnicy są zdrowi, mogą pójść gdzie chcą, ty nie. Można powiedzieć, że ich problemy są nieporównywalne z twoimi. Na szczęście masz przyjaciela, mamę…

N: Tak. No.

D: Samo zdrowie zatem szczęścia nie daje?

N: Tak.

D: Rozmawiasz czasem ze swoimi rówieśnikami z Jerzmanowic o takich poważnych sprawach, jak np.: przyjaźń z rodzicami?

N: Z niektórymi.

D: Norbert powiedz nam, jaki problem ma młodzież w Jerzmanowicach?

N: Powinni coś tu zrobić na wsi, żeby młodzi nie musieli się gdzieś tam szwędać.

D: A gdyby przy parafii istniała taka grupa młodzieżowa i zaprosiliby cię na spotkanie, to przyjąłbyś zaproszenie?

N: Jakby był podjazd…

D: Ale załóżmy, że nie ma podjazdu, są za to ludzie, którzy by cię wnieśli na górę.

N: Jeśliby mnie nie wywalili. Bo oni nie umieją wciągać wózka po schodach.

D: No jasne, ale gdyby wszystko było w porządku, to przyjąłbyś zaproszenie?

N: Czemu nie. Jakby mi się znudził komputer, albo nie miałbym co robić…

R: Ha, ha. Jego wyciągnąć gdzieś to… Szkoda gadać. Mamy trochę towarzystwa w całej Polsce, ale wyciągnąć Norberta nie jest łatwo.

D: To ludzie na wózkach?

N: Tak i nie. Mam ich na Facebook`u. Prawie 700.

D: Czyli dzięki Facebook`owi podtrzymujesz kontakty.

N: Lubię pisać na kompie i na komórce.

D: Co myślisz o tym, że jesteśmy tutaj, że przyszliśmy, aby porozmawiać? Czy to coś znaczy dla ciebie?

N: Możecie być, a może was nie być.

D: Ha, ha.

N: Jestem szczery do bólu, mnie tam wszystko jedno.

D: Norbercie, czy ty się modlisz?

N: Tak.

D: Mam prośbę, czy mógłbyś się pomodlić w intencji bliskiej mi osoby, która powoli umiera? Podobno modlitwy ludzi chorych są Bogu szczególnie bliskie.

N: Dobrze

(Jestem pewien, że Norbert spełni moją prośbę)

D: Czy w jakiś sposób możemy Wam pomóc?

R: Można swój jeden procent wpłacić na konto Fundacji, dopisując imię NORBERT.  Mam nadzieję, że gdy już zorganizuję informację w tej sprawie, to mi pomożecie ją rozpowszechnić.

D: Jasne. Możesz na nas liczyć.

R: Największy problem jest z nauką. Norbert skończy gimnazjum i co dalej? A możliwość zdobycia zawodu?

D: Kolego, lubisz gotować?

N: Lubię i przygotowuję coś, ale tylko wtedy, gdy są jakieś duże święta. Z głodu nie umrę.

D: Norbert, a czy ty bierzesz udział w wyścigach albo grach sportowych na wózkach?

N: Tak, ale rzadko. Kiedyś była szkoła przetrwania.

R: Nawet mama startowała i zaliczyła wywrotkę. W Internecie są zdjęcia. Jeździłam na wózku.

D: Dziękujemy za rozmowę, do zobaczenia w kościele.  Nie będziemy Was już dalej męczyć…

N: Też tak myślę

 

Rozmowę przeprowadzili oraz tekst opracowali: Marzena Mrozowska, Agata Sarota, Adam Szafraniec

Redakcja: Agnieszka Zatyka-Szlachcic 

 

223261